Niezły chick-lit
Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Serenada
Wydawnictwo Dolnośląskie, 2007, Seria: Do torebki, stron 312
Miałam zamiar zacząć ten blog od recenzji jakiejś ambitnej cegły, ale się rozmyśliłam, bo dobry chick-lit też nie jest zły! Serenada ma jeszcze podtytuł: czyli moje życie niecodzienne.
Kolejna Bridget Jones tym razem nazywa się Kasia Zalewska i pochodzi z Białegostoku. Jest inteligentniejsza niż Bridget, ale problem ma ten sam: szuka faceta na całe życie.
Ponieważ uważam, że lepiej nawet czytać byle co niż nic, kiedy zaproponowano mi w księgarni na promocji tę pozycję, to ją kupiłam. Przeceniona o 10 złotych stała się trochę bardziej atrakcyjna. I nie żałuję, że kupiłam. Podoba mi się styl pani Gutowskiej-Adamczyk. Czyta się lekko, można wyłowić parę złotych myśli, czasem parsknąć śmiechem nad trafnym porównaniem.
Generalnie literatura chick-lit to takie współczesne mniszkównopodobne, ale lepiej nie dać się zwieść pozorom. Są takie, które fajnie się czyta choć może nie wnoszą w życie niczego odkrywczego. Ta pozycja może obudzić w czytelniku chęć przeżycia miłości szalonej z happy endem. I nawet kiedy wiadomo, że happy end musi być bo taka jest tradycja tego typu literatury, to pojawiają się małe znaki zapytania, czy aby na pewno ten happy end będzie.