Da się zabić największy entuzjazm…
Siatę z książkami zostawiłam w poniedzialek. Dziś (środa) zaczęłam pracę po południu i specjalnie przyszłam trochę wcześniej, żeby zobaczyć „co słychać” z kupionymi przeze mnie książkami. Anny nie było przy biurku, jej butów też nie, czyli już poszła do domu. Rozejrzałam się dokładniej i zobaczyłam, że torba z książkami stoi wepchnięta w kąt za biurkiem, pewnie po to, żeby nie przeszkadzała! Rachunki leżą nie ruszone na skraju biurka, tak jak je zostawiłam i tylko kwestią czasu jest, kiedy je przykryje sterta innych papierów.
Ręce mi opadły…